Za nami pierwszy dzień festiwalu. Rozpoczęło go spotkanie z Wojciechem Chmielarzem, które poprowadził Jakub Ćwiek. Początkowo miała to być rozmowa poświęcona „Żmijowisku”, jednak goście klubu Proza dostali znacznie więcej. Nie zabrakło atrakcji angażujących publiczność, szczerych wyznań i.... ale po kolei.
„W kryminale dobrze zbudowane napięcie jest dosyć istotne” – od takiej tezy zaczął rozmowę z publicznością Jakub Ćwiek, uprzedzając w ten sposób fanów Wojciecha Chmielarza, że poruszy temat „Żmijowiska” nieco później, właśnie po to, by podgrzać napięcie. Głównego bohatera spotkania też zabawiano od samego początku: autor dostał w prezencie narzędzie, pomocne dla każdego pisarza w chwili braku natchnienia: żółwika (pod każdym z klocuszków czytelnicy obecni na sali wpisali element, który musi się pojawić w każdym kryminale).
A o czym rozmawiali pisarze? W pierwszej części spotkania mówili o tym, czy zakończenie cyklu przynosi ulgę i jak się czuje autor, gdy cała fabuła musi się nagle zmieścić tylko w jednym tomiku, czy przeszkadzają mu drobne błędy, które przecież mogą się pojawić w książce, i jak się słucha własnych kryminałów jako audiobooków. Wojciech Chmielarz przyznał, że bardzo docenia pracę włożoną w ich powstanie, ale sam nie przepada za słuchaniem własnych książek. „Jestem przerażony tym, że może kiedyś będę siedział w kinie, oglądając własny film” – wyznał też.
Rozmowę na poważne tematy co jakiś czas przerywały atrakcje dla widzów. Na przykład za narysowanie portretu pamięciowego Wojciecha Chmielarza można było dostać koszulkę. Innym razem bohater spotkania musiał przetestować różne zaproponowane mu napoje i zgadnąć, co to jest – w tym także pomagała mu czytelniczka wyłoniona wśród publiczności.
“Mocno przeżyłem Żmijowisko” - przyznał Wojciech Chmielarz. „Przez miesiąc po zakończeniu tej książki nie chciałem patrzeć na klawiaturę”. Strata dziecka nie jest łatwym tematem i zmaganie się z nim może doprowadzić pisarza do niechęci wobec pisania. Ale nie zabrakło także tematów bardziej pozytywnych - na przykład wiemy już, że trwają rozmowy na temat ekranizacji „Cieni”.
Na zakończenie rozmowy role niespodziewanie się odwróciły: mikrofon trafił do rąk czytelników obecnych na sali, którzy mieli odpowiadać na pytania ulubionego autora. Między innymi o definicję dobrego kryminału i o to, gdzie powinien znaleźć się kolejny trup. „Na Dolnym Śląsku!” - jednogłośnie stwierdzili widzowie.
A na dobranoc zobaczyliśmy „Tajemnicę”: improwizowany spektakl kryminalny, który powstał na oczach widzów. Zresztą to właśnie widzowie na początku wybrali jedną spośród trzech proponowanych przez grupę Improwizowane Poniedziałki historii morderstwa. Wybrali Brygidę ze sklepu monopolowego – i to właśnie jej śmiercią zakończył się pierwszy dzień Międzynarodowego Festiwalu Kryminalnego Wrocław 2018.
Jana Karpienko
fot. Max Pflegel
Więcej zdjęć z pierwszego dnia festiwalu tutaj.
18 maja 2018
17 maja 2018
16 maja 2018
08 maja 2018