Tradycji stało się zadość: drugi dzień XIX edycji Międzynarodowego Festiwalu Kryminału rozpoczęliśmy wykładami. Na początek wystąpili przed nami Ryszard Ćwirlej, laureat Nagrody Wielkiego Kalibru, oraz Igor Brejdygant, pisarz o wielu talentach. To oczywiście nie wszystko, bowiem dla osób spragnionych dyskusji przygotowaliśmy dwa spotkania: wokół fenomenu małych miasteczek i szczególnego zainteresowania nimi autorów kryminałów, a także wokół alternatywnych form powieści kryminalnej – bo czy słuchowiska i ekranizacje nie dają literaturze drugiego życia? Przypomnijmy sobie zatem najważniejsze momenty czwartkowego wieczoru!
Ryszard Ćwirlej przybliżył słuchaczom problematykę kryminałów milicyjnych oraz pokazał drogę, jaką przeszły. A była to podróż niebanalna, pełna historycznych i politycznych odniesień, jak bowiem wiadomo, literatura powstająca za czasów PRL-u nie mogła nie pozostawać bez związku z władzą. Wszyscy razem przeżyliśmy więc moment odsuwania z półek bibliotecznych powieści kryminalnych w 1947 roku, czekaliśmy niemal dekadę na książkę Leopolda Tyrmanda z pierwszym jeszcze nie milicyjnym, ale co najmniej wymierzającym sprawiedliwość bohaterem, śledziliśmy nadejście odwilży i odnotowaliśmy pojawienie się pierwszego kryminału milicyjnego, „Królewny?!” Andrzeja Piwowarczyka, kolejno obserwując rodzenie się tego typu historii w socjalistycznej Polsce.
Ryszard Ćwirlej mówił niezwykle zajmująco. Snując opowieść z dużą dozą szczegółów i przybliżając fabuły poszczególnych książek, dziś często trudno dostępnych, sporą część wykładu poświęcił przełomowi lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, bo w tym właśnie czasie wyklarowały się dwa dominujące typy kryminałów milicyjnych. Zdradził też nazwiska kryjące się za licznymi pseudonimami autorskimi, pokazał, w jaki sposób w PRL-u pojawiły się… kolorowe zeszyty (bo przecież nie komiksy!), i opowiedział o seriach „Kapitan Żbik” oraz „Ewa wzywa 07”. A wykład zakończył pytaniem: czy można lubić milicjanta? Otóż można, bo i o wzbudzanie sympatii do Milicji Obywatelskiej w tamtym czasie przede wszystkim chodziło.
Potem zaś Igor Brejdygant opowiadał o wolności, skupiając się na książce Ericha Fromma „Ucieczka od wolności”, wydanej ponad osiemdziesiąt lat temu. Szedł za tym rozczarowujący wniosek, że społeczeństwo zachodnie od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Pytał więc wielokrotnie: „dlaczego wolność?” i udzielał różnych odpowiedzi: bo niebezpieczne jest życie bez tej wolności; bo komfort jednostki prowadzi do reżimów; bo wolności trzeba się nauczyć i brać za nią odpowiedzialność; w końcu – bo brak wolności prowadzi do wojny.
Było to wystąpienie bardzo poruszające przez wzgląd na mocne osadzenie tej – wcale nie prostej do zdefiniowania – kwestii w kontekście szerszym, bo współczesnym. Szczególnie dosadnie wybrzmiała analogia faszystowskich Niemiec z obecną sytuacją Rosji. Pisarz pozostawił słuchaczy z gorzką świadomością, że jeżeli jako społeczeństwo zaufamy zbyt mocno patologicznie chorej władzy i ludziom, którzy sobie ją uzurpują, gdy w końcu uszkodzimy monteskiuszowski trójpodział władzy, możemy doprowadzić do przechylenia się szali pomiędzy wolnością a bezpieczeństwem – i stanąć niebezpiecznie blisko tej drugiej. Pocieszenie znajdować możemy w tym, że dopóki zastanawiamy się nad wolnością i szukamy ku niej drogi – nie pozostajemy ostatecznie uwięzieni.
Część dyskusyjną rozpoczęło spotkanie o peryferiach w literaturze kryminalnej. Prowadząca je krytyczka i literaturoznawczyni Anna Marchewka już na początku zwracała uwagę na to, że u polskich twórców widać zmianę doboru miejsc akcji – z przestrzeni wielkomiejskich, które przez długi czas dominowały, na małomiasteczkowe, charakteryzujące się obecnością zamkniętych społeczeństw. Każdy z zaproszonych gości postawił w swoich książkach na inny region. Jędrzej Pasierski – na Beskid Niski i miejscowość Gorlice, Marek Stelar – na powiat policki i Nowe Warpno, w fabule opowiadając zresztą o prawdziwej tragedii, która wydarzyła się w tej miejscowości przed ćwierćwieczem, a Izabela Janiszewska – na małą miejscowość na Podlasiu, której nazwy nie chciała zdradzić.
Pomiędzy autorami wywiązała się gorąca dyskusja o różnicach (lub ich braku) pomiędzy społecznościami wielkomiejskimi a małomiasteczkowymi. Autor „Skruchy” podtrzymywał, że ludzie wszędzie są tacy sami, miejsce jest więc jedynie pewnego rodzaju tłem do wydarzeń, podczas gdy jego rozmówcy dostrzegali zupełnie inne cechy peryferii – zmowę milczenia, złudność znania każdego i braku tajemnic. Innym ciekawym kontekstem tej rozmowy były prywatne historie autorów, bowiem okazało się, że wybrane przez nich miejsca albo były ich rodzinnymi miejscowościami, albo też z różnych powodów stały się dla nich ważne. Przede wszystkim jednak udowodnili oni, że za sensacyjnymi fabułami mogą kryć się ciekawe świadectwa małych społeczności, często wciąż niedostatecznie udokumentowane.
Piątkowy cykl wydarzeń zamykała rozmowa wokół książki i słuchowiska „Biały Ląd”. Gośćmi Waldka Mazura na scenie byli Paweł Sajewicz i Marek Wełna, dwóch z trzech autorów powieści (obok nieobecnego Łukasza Błaszczyka). Dominowały dwa tematy: kulisy pracy twórczej oraz słuchowiska i ekranizacje w kontekście literatury. Autorzy żywo opowiadali o sposobach na uniknięcie błędów logicznych i faktograficznych w książce, przytaczali sposoby na research w dobie pandemicznych ograniczeń (fabułę pisali bowiem, gdy granice były zamknięte), wyjaśnili również potrzebę konsultacji antydyskryminacyjnej z Kamą Buchalską i Olgą Wróbel.
Jak wskazywał Waldek Mazur, w przypadku książki „Biały Ląd” doszło do nietypowej sytuacji: do prac nad słuchowiskiem przystąpiono, zanim jeszcze weszła ona na rynek wydawniczy. Autorzy przyznawali, że było to dla nich zupełnie inne doświadczenie niż poprzednia praca: dobór aktorów, redakcja dialogów, okrawanie rzeczy zbędnych, obserwowanie procesu nagrywania słuchowiska w studiu – wszystko to i wiele więcej było czymś zupełnie nowym.
Przy okazji tych opowieści pojawiło się zresztą wiele innych, ciekawych wątków. Paweł Sajewicz z powagą ujawnił moment, kiedy dostrzegł, że za fabułą kryminalną kryją się również inne, bardziej poważne tematy. Wielka wojna afrykańska, ludobójstwo w Rwandzie i jego konsekwencje spływające na państwa ościenne, w tym Kongo, okazały się materią, do której trzeba było podejść delikatnie. Jak podkreślał pisarz: nie mieli legitymizacji, by coś komentować czy rozstrzygać w sprawach kongijskich. Nie chcieli też tej rzeczywistości oceniać.
Drugi dzień Międzynarodowego Festiwalu Kryminału Wrocław za nami. Bardzo dziękujemy wszystkim, którzy przysłuchiwali się tym jakże ciekawym wykładom i dyskusjom! Przypominamy, że na naszym fanpage’u znajdziecie nie tylko transmisje na żywo, ale też archiwalne zapisy, do których w każdym momencie możecie sięgnąć. A wieczorem w piątek nie zapomnijcie zajrzeć do Klubu Wrocławskiego Domu Literatury Proza, w którym będziemy czekać z kolejnymi wydarzeniami!
fot. Max Pflegel
26 maja 2022
10 maja 2022