Działo się, działo! Trzeci dzień XIX edycji Międzynarodowego Festiwalu Kryminału Wrocław za nami i wciąż trudno nam po nim ochłonąć. Jeżeli piątkowy wieczór spędziliście razem z nami, wiecie już, że były wykłady, były dyskusje autorskie, ale był też turniej jednego wiersza kryminalnego. A nieobecnych zapraszamy do zapoznania się ze szczegółową relacją!
Dzień rozpoczął się wystąpieniem Irka Grina. Wszystkie osoby, które przybyły do Klubu Proza, mogły wysłuchać osiemnastu anegdotek o zdobywczyniach i zdobywcach Nagrody Wielkiego Kalibru (choć szepniemy, że trzy z nich dotyczyły zwycięzców honorowych). Ciekawi, jak soczyste historie spływały ze sceny? Jak bardzo kontrowersyjne, skoro sam zainteresowany, z obawy o skandal, zdecydował się anulować transmisję? Cóż… musicie obejść się smakiem, bowiem słowa, które padły ze sceny, już na zawsze pozostaną między Irkiem Grinem a słuchaczami, którzy – tak, tak – mocno nadstawiali uszu, niejednokrotnie zaśmiewając się nieomal do łez.
Jeżeli chcieliście wiedzieć, jaką formę przybrała pierwsza Nagroda Wielkiego Kalibru, kto wygłosił laudację na temat książki, która nie wygrała, a kto dostał kilkuletni zakaz pojawiania się na festiwalu, mamy dla was złe wieści: te historie na pewno nie wypłyną od nas. Pozostaje zatem mieć nadzieję, że tego typu formuła jeszcze kiedyś się powtórzy. W końcu ci, którzy na spotkaniu byli, wiedzą, że Irek Grin anegdotek w rękawie miał co nie miara. Sami wysłuchalibyśmy ich zdecydowanie więcej, więc kto wie: może będzie jeszcze ku temu okazja?
Serię dwudniowych wykładów zamknęło wystąpienie Anny Marchewki. Było trochę o różnicy między buntem a oporem, trochę o literaturze jako działalności zbiorowej, najwięcej zaś o oporze w literaturze przewrotnie kryminalnej, czyli takiej, która na poziomie formalnym odstępuje od norm, schematów i klasycznych konwencji. Punktem wspólnym pozostawały tu narracje snute z perspektywy bohaterki kobiecej: krytyczka i literaturoznawczyni posłużyła się przykładem Janiny Duszejko z „Prowadź swój pług przez kości umarłych” Olgi Tokarczuk oraz licznymi postaciami z prozy Sofi Oksanen.
Na postawione w tytule wykładu pytanie: „czy książka może być przejawem oporu?”, można odpowiedzieć twierdząco. Czy wcześniej zwróciliście bowiem uwagę na to, że powieść Olgi Tokarczuk można czytać jako historię o oporze wobec mody literackiej, która zmonetyzowała przemoc? Czy myśleliście nad postawionymi w tej książce pytaniami o zasadność przemocy w ogóle? W przypadku książki Oksanen braliście pod rozwagę problem traktowania ciał kobiet jak pola walki? Badaczka poruszała i takie kwestie, obserwując z zupełnie innej perspektywy problematykę kryminalną – w przekorze wobec konwencji dostrzegając szansę na zupełnie inne ogranie znanych motywów.
Kolejnym punktem programu była rozmowa z trzema, wydawałoby się, zupełnie odrębnymi autorkami. Ale czy aby na pewno? Czy rzeczywiście tak trudno jest znaleźć punkty, które łączą te pisarki? Tego, co wspólne u Diany Brzezińskiej, Anny Kańtoch i Magdy Stachuli, szukał Robert Małecki. Początkowo zresztą nie było łatwo, bo – jak pewnie wiecie – za każdą z nich stoi inny styl, inna historia i przywiązanie do innych gatunków. Pojawiły się różne tego powody: lekturowe wybory, ulubieni autorzy, czasem wykonywany zawód czy wcześniejsze doświadczenie pisarskie.
Co więc je łączy? Poniekąd zdanie o rynku wydawniczym – autorki ciekawie analizowały obecną sytuację debiutantów oraz problematykę związaną z marketingiem, dostrzegając duże wsparcie wydawnictw, udzielane początkującym. Ponadto ogląd na to, w jaki sposób przekonywać czytelnika do wiary w kreowany świat – zdaniem pisarek wiarygodność narracyjną najlepiej zdobywać poprzez znajomość topografii miasta, historii czy kultury (dobrze jest więc pisać o miejscu, które bardzo dobrze się zna). Jeżeli zaś kusimy się na coś nieznanego, dobrze wokół takich tematów zrobić szeroki i dokładny research. I jasne, nie obyło się bez różnic, ale czymże byłaby dyskusja, gdyby wszyscy się ze sobą zgadzali?
Ostatnią rozmowę tego dnia poprowadziła Dorota Wodecka, a jej bohaterem był Wojciech Chmielarz, autor nominowany do tegorocznej Nagrody Wielkiego Kalibru za „Wilkołaka”. Nie rozmawiali jednak o tym, a o „Długiej nocy”, kontynuacji serii z komisarzem Jakubem Mortką, która ukaże się już niebawem, bo 15 czerwca. Choć tak w zasadzie: dlaczego Mortką, a nie Mordką? Na te i inne pytania, dotyczące między innymi budowania więzi z bohaterami (a może bycia przez nich zdradzanym?), odpowiadał zaproszony gość. Autor przyznał się do sposobów doboru imion czy nazwisk postaci, z humorem analizował różne literackie nazwy i to, co mogą one konotować, wyjaśniał też, dlaczego jego bohaterowie nie słuchają muzyki.
Jedno trzeba podkreślić: było sporo śmiechu, a wszystko przez szczególną atmosferę, która wytworzyła się pomiędzy rozmówcami. Dorota Wodecka z żartem zaznaczała, że pamięta książkę Wojciecha Chmielarza lepiej niż on sam (w końcu dopiero co ją czytała!). Sam autor opowiadał zaś liczne anegdotki, czy to ze swoich spotkań autorskich, czy z targów książki, nie bez dystansu odnosząc się do licznie cytowanych fragmentów własnych wywiadów. Ale myślimy, że jesteście ciekawi, co nowego czeka nas w nadchodzącej „Długiej nocy” – zdradzimy, bo i autor zdradził, że przed nami historia o największym wyzwaniu w życiu komisarza Mortki, a stawką staną się najbliższe mu osoby. To opowieść o ojcostwie, pełna jednak podnoszących tętno scen: będą liczne przesłuchania – i przeróżne ich techniki, a dla odmiany pojawią się też… oświadczyny. Przy tym wszystkim w centrum zainteresowania autora pozostanie to, jak daleko może posunąć się policjant, by doprowadzić do sprawiedliwości.
Piątkowy wieczór zamknął turniej jednego wiersza kryminalnego, zorganizowany w związku z pojawieniem się 49. numeru „Magazynu Materiałów Literackich CEGŁA”. Numeru niebanalnego, bo poświęconego wierszom noir, a także innym kryminalnym formom, zarówno poetyckim, jak i prozatorskim. Darek Foks oraz Karol Pęcherz dokonali wyboru innego niż w dotychczas opublikowanych antologiach, szukając tekstów z ostatnich trzydziestu, czterdziestu lat. Dodajmy, że całość wydrukowana została na przedwojennych powielaczach, by oddać ducha starych kryminałów.
Co jednak działo się podczas samego turnieju? Wystąpiło szesnaścioro poetów i poetek, których oceniały dwie grupy specjalistów. W jury profesjonalnym zasiadali Marta Guzowska, Anna Marchewka oraz Ryszard Ćwirlej, w jury poetyckim zaś Anna Adamowicz, Tomasz Majeran oraz Aleksander Trojanowski. Zasady były proste: każdy z nich oceniał wystąpienie konkretnego twórcy od zera do dziesięciu. Za sumą punktów mogła kryć się pewna sugestia co do faworytów, choć po wszystkim nastąpiła jeszcze przerwa konsultacyjna i sprawy mogły się potoczyć doprawdy różnie.
Wysłuchaliśmy zatem wierszy o strasznym dworze, medycynie estetycznej czy skradzionej butelce mszalnego wina, były trupki w studni, psi mordercy, ale też śmiertelna miłość. Równie śmiertelny, a raczej zabójczo krótki (jak mówiła o nim sama autorka), okazał się wiersz jednej poetki. Prowadzący Karol Pęcherz dbał o to, by wszyscy pozostawali w dobrych humorach. Pomiędzy występami wykładał współczesną fizykę, chwalił się też swoimi umiejętnościami matematycznymi (są świetne, przyrzekamy!). Musiał nadejść jednak również moment przewrotny, na który, jak się okazało, poczekać nam trzeba było aż do ostatniego występu – duże wrażenie na słuchaczach i jury wywarł Jakub Sęczyk, który przeczytał wiersz o Polsce. „[…] opium zbrodni / gorzkie jak pixa, chleb powszedni zbrodni, / którą dzielimy się bez życia w Polsce // bez miłości. Bez przyjemności w Polsce, / której znów nie weszło” – czytał.
W końcu ogłoszono listę laureatów. Zasłużone pierwsze miejsce zajął właśnie Jakub Sęczyk, otrzymując nagrodę pieniężną w wysokości 1000 złotych. Drugie miejsce zajęła Dominika Pindral z nagrodą 500 złotych, trzecie miejsce i 250 złotych powędrowały do Michała Kuzborskiego. Ten ostatni otrzymał też specjalne wyróżnienie imienia Marty Guzowskiej za postać psa (a razem z wyróżnieniem – obietnicę ewentualnego blurba; to się nazywa dobra zachęta do pisania!).
No więc sami widzicie – działo się. Nie oznacza to, że zwalniamy. Już niedługo rozpocznie się kolejny dzień pełen wrażeń, a będzie gorąco, bo czeka nas kulminacyjny moment całego Festiwalu: gala wręczenia Nagród Wielkiego Kalibru 2022. Zachęcamy więc do obecności – tym razem nie tylko w Klubie Wrocławskiego Domu Literatury Proza, ale też w Starym Klasztorze. No i przypominamy, że do wszystkich minionych spotkań możecie wracać poprzez transmisje udostępniane na naszym fanpage’u. Do zobaczenia!
27 maja 2022
26 maja 2022